wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział I Część 3

Poczułam delikatne lecz szybkie szarpanie za ramię. Słyszałam jak ktoś wymawia moje imię i w tym momencie otworzyłam oczy. Tak, to był tylko sen, nigdy nie poznałam Justina, nigdy nie spotkałam Caitlin, nigdy nie poszłam na imprezę z Arianą.
- Czy ja muszę marzyć nawet w snach? – zapytałam z rozpaczą w głosie nie zauważając mamy, która stała obok i próbowała mnie obudzić
- Co się stało? Sel, ja z tatą jedziemy dzisiaj do dziadków na weekend, trzeba pomóc w malowaniu domu. Zostaniesz z Julie i przypilnujesz jej dobrze? – zapytała patrząc na mnie z nadzieją w oczach
- Przecież ma 17 lat, sama się przypilnuje – powiedziałam zasypiając na siedząco
- A ty masz 18 i masz się nią zając, żeby nie zrobiła nic głupiego. Idźcie do kina, na zakupy cokolwiek
- Mamo, robisz z niej kalekę, będzie chciała to pójdzie, a ja nie jestem jej do niczego potrzebna, a teraz mogłabyś już wyjść chce się ubrać i wyszykować?
- Tak, już idę, ale masz jej pilnować… a jak nie to możesz pożegnać się z wychodzeniem
Typowa mama, zawsze mi groziła szlabanem, pomimo tego, że nigdy do tego nie dochodziło. Ona uważała moją siostrę za jakieś pięcioletnie dziecko, które trzeba mieć cały czas na oku. Ona nie była już malutką dziewczynką i mogła robić co chciała i nie miałam na to wpływu. Nie chciałam żeby miała taką siostrę jak ja kiedyś. Ally nigdy nie pozwalała mi wyjść. Potem się wyprowadziła i było o wiele lepiej. Tak dla wyjaśnienia Alice, mówię na nią Ally, to siostra moja i Julie, ma 26 lat i nie mieszka już z nami. Wyprowadziła się do innego kraju i tam została. Nie miałam z nią kontaktu od jakichś dwóch trzech lat. Nawet nie wiem, czy nadal tam mieszka. Właściwie to ona nie chce mieć z nami nic wspólnego. Na święta nawet nie zadzwoni, zachowuje się jakby nie była naszą rodziną, jakbyśmy byli dla siebie zupełnie obcy. To trochę przykre kiedy siostra odwraca się od ciebie i innych. Zostawia przyjaciółkę, chłopaka i rodzinę. Tak jakby wszystko miała w dupie. Nawet nie zauważyłam, kiedy Julie weszła do pokoju.
- Hej, mam sprawę.. – usiadła koło mnie na łóżku
- Co jest? – zapytałam wstając z łóżka
- No wiesz, rodzice jadą i…
- Chcesz iść na imprezę prawda?
- No tak jakby, na domówkę u kolegi…
- Nie ma sprawy idź.. nic nie powiem – uśmiechnęłam się
- Jesteś boska, a i właśnie, ładna piżamka w misie – zaśmiała się wstając i idąc w stronę drzwi
- Won – wskazałam palcem na drzwi i zaczęłam się śmiać
Wyszła posłusznie, a ja wyjęłam ubrania z szafy i założyłam na siebie. Dwadzieścia minut później byłam już uczesana i umalowana. Zeszłam na dół żeby zjeść jakieś śniadanie.  Przechodząc przez salon zauważyłam jakiś samochód podjeżdżającym pod nasz dom. Rodzice pojechali, a nikt w rodzinie nie ma takiego samochodu. Z początku się przestraszyłam. Obcy koleś w dodatku w aucie przy domu. Byłam sama z siostrą, z młodszą siostrą. Nie chciałam żeby ktoś zauważył mnie przez okno, dlatego szybko przeszłam do kuchni i napisałam sms do Julie żeby na razie nie schodziła. Nie chciałam żeby i ją ktoś zauważył, a jak nikogo nie będzie widać to da sobie spokój i pojedzie, przynajmniej tak myślałam. Zaczęłam szykować jedzenie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam i wyjrzałam przez wizjer. Nigdy wcześniej nie widziałam tej kobiety. Wysoka blondynka, dobrze zbudowana z kilogramową tapetą na twarzy .  Nie otwierałam. Udawałam że nikogo nie ma, choć nie na długo się to zdało. Dzwonek nie ustawał a ja stałam pod drzwiami i modliłam się żeby odeszła. W końcu nie wytrzymałam i zrobiłam to, czego nie miałam robić.
- Kim pani jest? – zapytałam uchylając drzwi
- Słuchaj smarkulo ja nie do ciebie, jest twój ojciec w domu? – odpowiedziała mi  pogardą w oczach
- O na pewno nie będziesz mnie wyzywać idiotko. Wynocha!
- Słucham? Jakim prawem nazywasz mnie idiotką?
- Powiedziałam jasno idź stąd okej? Taty nie ma, papa – pomachałam jej jak koleżance i zamknęłam drzwi
Julie chyba wszystko słyszała bo w natychmiastowym tempie zbiegła na dół.
- I kto to był? – zapytała wchodząc do kuchni
- Jakaś lafirynda, ojca przyszła szukać…
- Co? Jak wyglądała?
- Taka wysoka blondyna z masą pudru na ryju – przewróciłam oczami
- Sel! Ja wiem kto to!
- No to gadaj! – pospieszałam siostrę
- To jest taka babka, ona mieszka nie daleko, chyba pracuje razem z tatą, wiem że podrywa każdego gościa w okolicy
- Ej, a jak ojciec zdradza mamę z nią? – spuściłam głowę w dół
- Weź przestań, nie gadaj nawet tak, widziałaś ją? Ona wygląda jak żywy pasztet
- Nie no, masz rację
Jakoś rozmowa się urwała jednak ja nadal byłam pełna obaw. Może po prostu naoglądałam się za dużo filmów, ale zawsze tak jest, to znaczy zawsze mi się tak wydawało. Wzięłam talerz z kanapkami i usiadłam w salonie. Włączyłam telewizor. Przeleciałam po wszystkich kanałach i nic nie znalazłam. Obecnie w telewizji nie ma żadnych fajnych filmów. Wtedy mnie olśniło, że moja siostra powinna być w szkole. Od razu ją zawołałam. Przyszła od razu.
- A ty nie powinnaś być w szkole? – zapytałam biorąc kolejnego gryza pieczywa
- Nie… odwołali lekcje…
- Tak jasne, nie ściemniaj mi. Słuchaj to, że zostałaś ze mną i pozwoliłam ci iść na imprezę nie znaczy że możesz olewać szkołę tak? Jutro idziesz zrozumiałaś? – rzuciłam jej surowe spojrzenie
- O na pewno nie. Nie będziesz mi rozkazywać.
- Ale jak powiem mamie to ona będzie mogła ci rozkazać
 - Nie zrobisz tego!
- Uwierz, że zrobię. Masz iść do szkoły i koniec. Zawalaj sobie co chcesz ale nie naukę. Chcesz skończyć jako sprzątaczka co codziennie myje po pięćdziesiąt kibli?
- Tak chce.. jezu zluzuj trochę
- Nie, bo to jest poważne, ja już skończyłam, ty też nie długo skończysz i zrozumiesz
- Tak tak jasne, dobra nie truj, ja spadam wrócę wieczorem pa!
- Spoko, ale nie później niż o 24 bo nie wstaniesz jutro!
I znowu zaczęłam się zachowywać jak Ally kiedyś. Bolało mnie to, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby Julie zawalała szkołę dla jakichś imprez czy zabaw, ja też kiedyś taka byłam, a teraz skończyłam szkołę i żałuję, tak, żałuję.  Gdybym jej nie olewała mogłabym mieć jakiś sensowny staż, a nie harówę za 100 zł dziennie. Ale czasu nie cofnę, mogę ewentualnie pomarzyć, albo iść na dobre studia i iść do pracy. Moja siostra myśli, że ja to robię żeby zniszczyć jej życie, ale ja się martwię, chcę, żeby napisała dobrze maturę i żeby mogła robić coś sensownego w życiu. Po krótkich przemyśleniach wstałam i poszłam do pokoju. Cały dom pusty. Tylko ja… znowu powtarza się ta sama sytuacja. Dotarło do mnie, że nie mam żadnych znajomych z którymi mogłabym spędzić czas. Nie miałam nikogo. Trochę mnie to zasmuciło. Włączyłam komputer i weszłam na kilka stron, które odwiedzam codziennie. Na jednej z nich znalazłam taki artykuł:
„Justin Bieber, młody gangster. Całe Stratford opanowane przez jednego nastolatka.  Ludzie nie chcą wyjść na ulicę ani publicznie się wypowiedzieć! Co jest powodem? Otóż strach, po prostu się boją. Wolą milczeć niż mówić prawdę. Co się dziwić, nigdy nie wiadomo co chłopakowi strzeli do głowy i co zrobi. Pobije, podpali dom, porwie rodzinę, okradnie albo jeszcze coś gorszego. Czy faktycznie milczeniem jest kluczem do życia w zgodzie z 19 latkiem? Czy dzięki temu stanie się spokojny i nikt mu nie zalezie za skórę?”
- Co za idioci! – wrzasnęłam na cały dom – jak można tak oczerniać ludzi?!
Oczywiście, że się zdenerwowałam. Może i go nie znałam, nie wiedziałam jaki jest, ale bolało mnie jak wypisywali takie rzeczy. To nawet nie była prawda. Trzeba było go mocno zdenerwować żeby przynajmniej kogoś uderzył a co dopiero mówią o jakimś podpalaniu. Może oni sami to robią a potem zwalają winę na Justina. Kilka minut później moją uwagę zwrócił inny artykuł. Brzmiał mniej więcej tak:
„Caitlin Beadles kiedyś grzeczna dziewczynka i najlepsza uczennica w mieście, dziś postrach wszystkich dziewcząt z osiedla. Nastolatka należy do gangu Justina Biebera. Dużo ludzi widziało ją w jego towarzystwie. Informatorzy donoszą że 19 latka bierze narkotyki, pali papierosy i pije alkohol. Ale również znęca się nad dziewczynami, które nie zostały obdarzone idealnością. Uważa się za najlepszą na świecie i poniewiera drugim człowiekiem. Ostatni pobiła 15 letnią Agelinę. Dziewczyna leży w szpitalu na oddziale intensywnej terapii i walczy o życie. Caitlin nawet jej nie odwiedziła ani nie przeprosiła rodziców jak twierdzi miała swój powód. Jaki? Czy faktycznie było aż tak poważnie, że mogła dopuścić się pobicia?”
To zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Pisza o rzeczach które nie miały miejsca. Może ona ma problem a picie i ćpanie to jej ucieczka od tego. Według mnie z tym alkoholem to bardzo przesadzili, jak by oni nigdy się nie upili do nieprzytomności, a jak byli nastolatkami to pewnie nie raz wracali do domu napruci i ledwo żyli. Tak to jest w dzisiejszych czasach. Ocenia się człowieka po jednej wpadce a codzienne zachowanie czy charakter się nie liczy. Bo po co… za dużo ludzi byłoby dobrymi. Chciałam coś zrobić w tej sprawię dlatego napisałam do tego portalu pewnego maila. Byłam  ciekawa czy później go ogłoszą lub zmienią zdanie. Niestety chyba jednak pogorszyłam sprawę. Kilka dni później napisali coś takiego:
„Pewna dziewczyna napisała do naszych redaktorów taką o to wiadomość: „Czego wy chcecie od Justina? Zrobił wam coś? Ciągle go oczerniacie i krytykujecie, nie wiecie jaki jest naprawdę… może przemyślicie to” My wrażenie, że to kolejna ofiara Justina, która broni go i nie chce żebyśmy mówili prawdę. Droga autorko, my mówimy całą prawdę, naprawdę musisz się z tym pogodzić. Justin nie jest grzecznym chłopczykiem.”

To zdenerwowało mnie tak jak nigdy dotąd. Rodzice nic nie wiedzieli siostra też… nie wiedziałam co teraz zrobić. Po paru godzinnych przemyśleniach wpadłam na pewien pomysł…



____________________________________________________________
                                             może być? piszcie opinie :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz